2012-05-15

Zaginiona owca

Ew wg Łukasza 15,3-7

1 Przychodzili do Niego też celnicy grzesznicy, aby Go słuchać. 2 A faryzeusze i nauczyciele Prawa szemrali: Ten przyjmuje grzeszników i jada razem z nimi.
3 Opowiedział im wtedy taką przypowieść: 4 Kto z was mając sto owiec, gdy straci jedną z nich, nie pozostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu samych na pastwisku i nie idzie za zaginioną, aż znajdzie? 5 Kiedy zaś znajdzie, z radością wkłada ją na swoje ramiona. 6 Następnie wraca do domu, zwołuje sąsiadów i przyjaciół i mówi do nich: Cieszcie się ze mną, ponieważ znalazłem moją zaginioną owcę.
7 Mówię wam, że w niebie będzie większa radość z powodu jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.


Kontekst
Na początku czytamy o faryzeuszach i nauczycielach Pisma, krytykujących Jezusa za jego ucztowanie, spożywanie posiłków z grzesznikami. Cała reszta rozdziału 15 zawiera trzy przypowieści, z których każda naucza postępowania wobec zaginionych, wobec grzeszników. W ten sposób mianowicie przez opowiadanie przypowieści Jezus broni swojego postępowania.

Wspólne spożywanie posiłków
Omawiana przypowieść jest odpowiedzią na krytykę faryzeuszów, widzących w sposobie traktowania grzeszników przez Jezusa coś nieodpowiedniego.
Na bliskim wschodzie wspólne jedzenie było (i nadal jest) bardzo ważne. Bycie zaproszonym na posiłek oznaczało wielki zaszczyt. Oznacza to, że zapraszający oferuje swoim gościom nie tylko smaczny posiłek ale i pokój, braterstwo i przebaczenie. Dzielenie stołu z kimś oznaczało jednocześnie dzielenie swojego życia z nim. Przez wspólny posiłek uczestnicy pokazują, do której grupy należą. Wiadomym jest wtedy, kto należy do siebie (gospodarz i goście przy stole) a kto nie należy (ci na zewnątrz).
Jeżeli Jezus więc dzieli stół z grzesznikami, pokazuje swoją misję (por. Ew. wg Marka 2,17). wyrażając przez to przebaczenie, łaskę i miłość Bożą, pokazując jednocześnie, że ‘należy’ do grzeszników.

Na bliskim Wschodzie jest w zwyczaju, że bogaci ludzie dają jedzenie biedniejszym, aby dzielić swoje bogactwo z tymi, którzy go nie posiadają. Ale z pewnością nie spożywają posiłków razem z nimi. Jeżeli ktoś przyjmuje gości, oznacza to, że je razem z nimi, co jest znakiem całkowitego przyjęcia i akceptacji gości.
Nie jest bezpośrednio napisane, tekst raczej sugeruje, że Jezus sam był gospodarzem, zapraszającym grzeszników. (Wyraz w wersecie 2, tłumaczony jako przyjmować, po grecku: prosdechomai, często oznacza zapraszanie gości). W innych miejscach jest ewidentnym, że Jezus sam był gospodarzem zapraszającym gości (Ew. Marka 2,15 i nast.).
Zapraszanie grzeszników na obiad było w oczach faryzeuszów jeszcze gorszym niż samo jedzenie z nimi. Dla faryzeuszów bardzo ważną była rytualna czystość. Będąc rytualnie nieczystym, nie mogli np. wejść do świątyni, aby modlić się lub składać ofiary. W Starym Testamencie, szczególnie w Ks. Kapłańskiej, Bóg podaje wiele reguł dotyczących czystości i nieczystości, ale faryzeusze dbający o to, aby nawet przypadkiem nie przekroczyć Prawa Bożego, rozszerzyli jeszcze dodatkowo te reguły.
Jeżeli Jezus zaprasza grzeszników, oznacza to dla faryzeuszów, że zaprasza nieczystych. Przez jedzenie z nieczystymi, sam stajesz się nieczysty. Jest to więc bardzo poważna sprawa dla nich. Dla faryzeuszów zachowanie Jezusa było nielegalne, było przekroczeniem Prawa.

Faryzeusze są więc oburzeni i zgorszeni, a Jezus na obronę swojego zachowania opowiada przypowieści: przypowieść o zaginionej owcy, o zgubionej drachmie oraz przypowieść o synu marnotrawnym. (Ew. Łukasza 15,4-32).

Pasterze
Zarówno w kulturze żydowskiej jak i też w kulturze grecko-rzymskiej, pasterz był dobrym symbolem króla i innych liderów.
Mojżesz był pasterzem. Królowie byli nazywani pasterzami nad swym ludem (Ezechiel 34,1-22; Micheasza 5,4; Zachariasza 11,3-5), Dawid był nazwany pasterzem (2 Samuel 5,2; 7,7; 1 Kronik 11,2; 17,6). W znanym Psalmie 23 także o Bogu mówi się jako o Pasterzu.
Szczególnie Ezechiela 34 zawiera elementy, które znajdują odzwierciedlenie w omawianej przypowieści. Tam czytamy, że sam Bóg poszukuje owiec błądzących po górach. 

Trudno powiedzieć, czy przypowieść wiąże się konkretnie z jednym z tych tekstów, ale z pewnością nawiązuje do ‘teologii pasterza’ jaką znajdujemy w Starym Testamencie.
Szczególnie w Ks. Ezechiela przywódcy Izraela zostają oskarżeni, że są złymi pasterzami, wprowadzającymi owce, czyli Izrael, w błąd. W tym kontekście zabrzmi także w tejże przypowieści oskarżenie wobec przywódców Izraela.

Pasterz był dobrym symbolem dla przywódców. Jednak prawdziwi pasterze I wieku n.e. w Palestynie uznawani byli za jedną z najniższych warstw w społeczeństwie, widziani jako rytualnie nieczyści. Byli postrzegani podobnie, jak w wielu miejscach obecnie widziani są cyganie: należy ich omijać i nie można im zaufać. W Midraszu (żydowski komentarz) o Psalmie 23,2 można przeczytać, że pasterz był najbardziej pogardzanym zawodem ze wszystkich. 
Dla faryzeusza ‘grzesznikiem’ była albo osoba niemoralna, nie przestrzegająca Prawa Bożego, albo osoba, wykonująca niedozwolony zawód, bo nieczysty, jak np. celnik, prostytutka, ale też pasterz.
Pasterze traktowani byli na równi ze złodziejami. W sprawach sądowych pasterz nie był uznawany za wiarygodnego świadka, tylko dlatego, że był pasterzem. 

Trudno nam wyobrazić sobie jak to możliwe, że faryzeusze i rabini nauczali posługując się biblijnym obrazem pasterza jako dobrym symbolem przywódcy, a jednocześnie pogardzali prawdziwymi pasterzami, ale okazuje się, że taka była wówczas rzeczywista sytuacja.

Przypowieść
Przypowieść adresowana jest do faryzeuszy. Już początek przypowieści stanowi wielki szok dla nich. Każdy kto wierzył, że pasterz jest nieczysty, byłby obrażony, jeśli ktoś sugerowałby, że on sam jest pasterzem. To właśnie sugeruje Jezus mówiąc: Kto z was mając owce…
Sam początek jest już ostrym atakiem przeciwko faryzejskiemu myśleniu o zabronionych zawodach.
Kulturowo lepiej pasującym początkiem było by: Kto z was, posiadając 100 owiec, a słysząc, że twój pasterz zgubił jedną, nie polecił by mu szukać jej pod groźbą kary.
To co Jezus rzeczywiście mówi, brzmi dla słuchaczy tak, jakby kaznodzieja dzisiaj mówiąc kazanie na temat Rachab (która była prostytutką, por. Ks. Jozue 2,1 i dalej) powiedziałby: która z was, siostry, będąc prostytutką… To jest dokładnie to, co Jezus czyni wobec faryzeuszy.

Jest wykluczone, że faryzeusz kiedykolwiek podjąłby się pracy jako pasterz, wolałby umrzeć z głodu, niż wykonywać pracę, która dla niego była nieczysta, a więc przeciw przekazaniom Bożym).

Zwykłe rodziny na wsi posiadały od pięciu do dziesięciu zwierząt. Zazwyczaj kilka rodzin razem, lub mała wioska razem wynajmowała pasterzy dla wszystkich swoich zwierząt. Jezus mówi o stadzie mającym 100 owiec, co oznacza dość duże stado, jednak nie koniecznie stado bogatego.
Pasterz z przypowieści nie jest właścicielem całego stada, ale też nie jest wynajętym obcym, lecz raczej (młodszym) członkiem klanu (jak było to w zwyczaju). Stąd też radość w społeczności (w. 6). Strata jednej owcy, to strata dla wszystkich w społeczności.
Jeżeli Jezus mówi, Ktoś mając sto owiec , może to po grecku też oznaczać: ktoś będąc odpowiedzialny za sto owiec (należących do kogoś innego).

Nomadzi trzymali zwierzęta zazwyczaj pod gołym niebem, na prowizorycznie ogrodzonym terenie. Ludzie mieszkający na wsi zaś przyprowadzali pod koniec dnia swoje zwierzęta do domu, na dziedziniec lub do samego domu. Jeśli w wersecie 6 czytamy, że pasterz wrócił do domu, wskazuje to na to, że chodzi tu o mieszkańca wsi.
Zazwyczaj kilku pasterzy razem opiekowało się stadem, gdyż żaden pasterz na dzikich palestyńskich terenach nie jest w stanie troszczyć się sam o większe stado. Jeśli owca zgubi się, jeden z nich sam jej szuka, co było oczywiście dość niebezpieczne z powodu dzikich zwierząt (lwy i niedźwiedzie).
Jeżeli więc samotny pasterz wrócił z takich poszukiwań, cała wioska cieszyła się nie tylko z powodu odnalezienia owcy, ale także dlatego, że pasterz wrócił cały i zdrowy.
To, że pasterz zostawia 99 pozostałych owiec na pastwisku (po grecku: na pustyni), nie oznacza to automatycznie, że owce były całkiem same. Tekst co prawda nie wspomina, że byli tam też inni pasterze, ale też tego nie zaprzecza. Słuchacze raczej zakładali by, że byli tam też inni, którzy opiekowali się pozostałymi owcami.

Ludzie żyli wówczas we wspólnocie, współczesny indywidualizm był kompletnie nieznany. Dlatego stracona owca była stratą dla całego klanu lub całej wioski. Dlatego też cała wieś radowała się z powodu jej odnalezienia.

Pasterz cieszy się kiedy odnajdzie owcę, ale właściwie od momentu odnalezienia ciężka praca dla niego dopiero się zaczyna. Owca, która się zgubi, jest kompletnie bierna, poddaje się i kładzie się na ziemi, nie współpracuje z ratującą ją osobą. Trzeba więc ją nieść na ramionach i w ten sposób przebyć całą drogę do domu, wiodącą zazwyczaj nie poprzez ładnie utrzymane ścieżki.
Zwróćmy uwagę, że przypowieść nie kończy się, kiedy zagubiona owca zostaje odnaleziona. Owca musi nie tylko zostać odnaleziona, ale musi też zostać doprowadzona z powrotem do stada, do domu. Owca musi wrócić do miejsca, do którego należy.

Teologia i znaczenie
Właściwe zrozumienie znaczenia przypowieści jest możliwe, jeśli dokładnie przeanalizujemy, jaka jest analogia; czyli, co jest porównywane z czym.
W tej przypowieści występuje tzw. analogia implikowana. To znaczy, że porównanie nie dotyczy osób, lecz procesu, całości działania i zachowania.
Analogia jest następująca: jeśli owca zaginie, pasterz jej szuka, a jeśli pasterz znajdzie zaginioną owcę, bardzo się raduje, to tym bardziej Bóg się raduje kiedy znajdzie zagubionego grzesznika.

Przypowieść porusza kilka ważnych tematów teologicznych.

Łaskawa miłość
Przypowieść wskazuje, Kim i Jaki jest Bóg. Bóg nie czeka biernie, podobnie jak pasterz, który nie czeka aż zaginiona owca w końcu wróci do niego. Inicjatywa wypływa od Boga. Bóg szuka, Bóg przebacza i Bóg przyprowadza. Bóg działa, aby nawet najbardziej zagubieni mogli powrócić. Przypowieść głosi nieskończoną łaskę Bożą, która przeznaczona jest nawet dla największych i najbardziej oddalanych grzeszników. (por. Rzymian 8,31-36). Łaska i przebaczenie są dostępne dla wszystkich.

Podobnie jak w przypowieści o zgubionej drachmie, też tu, pasterz robi wszystko aby odnaleźć owcę i przyprowadzić ją z powrotem do domu.
Implikuje to, że grzesznicy tak naprawdę należą do Boga. Bóg chce ich z powrotem w społeczności, i wkłada wiele wysiłku aby ich odzyskać. Bóg stworzył człowieka, i chce, aby wszyscy ludzie żyli w społeczności z Nim. 

Omawiana przypowieść pokazuje jak wielka, szeroka, po prostu nieograniczona jest Boża łaska. Teoretycznie często wiemy o tym, ale w praktyce nie zawsze ją doceniamy. Kościoły często podkreślają sąd Boży, kładąc szczególnie duży nacisk na zachowanie i chrześcijański styl życia. Niewątpliwie jest to niezwykle ważne, ale to nie wszystko.
To w jaki sposób myślimy o Bogu i o Bożej łasce, ma wpływ na to, jak widzimy i traktujemy innych. Jezus wzywa faryzeuszy do tego, aby byli podobni do niego, będąc gotowymi na trud odnalezienia zaginionych owiec, i sprowadzenia ich do stada. Kościół często jest bardziej zainteresowany 99-oma które są w stadzie, niż tymi, które zaginęły. To jest wezwanie także dla nas: o ile my, chrześcijanie, jesteśmy gotowi, aby szukać zaginionych i przyprowadzić ich z powrotem do stada?
Jezus chce, żeby faryzeusze identyfikowali się z szukającym pasterzem. Jezus mówi: pasterz szuka, co zaginione; Ja szukam co zaginione; tak i wy musicie szukać tych  zaginionych!

Nawrócenie
Przypowieść zadaje dwa pytania o nawrócenie: Kto ma się nawrócić? Oraz: Jak wygląda nawrócenie?
Wśród faryzeuszów i rabinów były ciągle dyskusje o tym, kto ma się nawrócić. Niektórzy mówili, że istnieją ludzie, którzy są doskonale sprawiedliwi. Według Talmudu Bóg miłuje sprawiedliwych bardziej niż nawróconych grzeszników (Talmud Sanhedrin, 99a)
Późniejsi talmudyści jednak podkreślali, że wszyscy ludzie są grzesznikami.
Przypowieść mówi, że aniołowie się radują z tego jednego który zaginął i wrócił, nie jest jednak napisane, że aniołowie cieszą się z tych 99, którzy nie zgubili się. Nie oznacza to, że lepiej się zgubić i powrócić, zamiast pozostać w stadzie. Prawdopodobnie jest to ironia: faryzeusze myślą, że są sprawiedliwi, i nie potrzebują nawrócenia. Jezus pokazuje im jednak, że nawet oni potrzebują nawrócenia.

Człowiek sam poprzez swoje nawrócenie, nie jest w stanie zasłużyć na łaskę i przebaczenie. Inicjatywa jest wyłącznie u Boga, On szuka, On znajduje i On daje łaskę. Nawrócenie nie jest inicjatywą człowieka, ale oznacza reakcje na łaskę Bożą.

Ważnym jest nie tylko, że owca zostanie odnaleziona, ale równie ważne jest to, że zostanie przyniesiona do stada, do społeczności owiec. Tak samo ważne jest, że grzesznik zostanie przyprowadzony i dołączony do społeczności wierzących.
Dla pasterza oznacza to ciężką pracę, czyli niesienie owcy przez całą drogę na ramionach, ale bez tej pracy nie ma mowy o tym, że owca wróci do stada. Bez ciężkiej pracy pasterza owca naprawdę zginie.

Nawrócenie oznacza dołączenie (z powrotem) do stada. Podobnie jak owca nie może żyć sama bez stada, tak chrześcijanin nie może żyć sam bez społeczności chrześcijańskiej, bez Kościoła. Grzesznik musi zostać przyprowadzony do Kościoła, musi zostać przyjęty przez społeczność wierzących. Tylko w ten sposób może stać się wierzącym, częścią stada.
Przypowieść jasno pokazuje, że przyprowadzenie grzesznika do Kościoła, czyli prowadzenie grzesznika do życia w wierze, jest ciężką pracą, ale bez tej pracy, grzesznik nie stanie się chrześcijaninem.

Radość
Dwukrotnie czytamy, że pasterz raduje się. Najpierw kiedy znajdzie owcę, potem kiedy wraca do domu.
Pasterz znajduje owcę, mając świadomość, że ma przed sobą jeszcze ciężką drogę, mimo wszystko się raduje. Potem, kiedy pasterz i owca bezpiecznie wracają do domu, jest czas na świętowanie.
W momencie znalezienia a potem przyprowadzenia zaginionego grzesznika zarówno sam Bóg, jak i społeczność wierzących się raduje, z powrotu zaginionego i jego dołączenia do wspólnoty.

Jezus świętuje z grzesznikami biesiadując z nimi. To, że grzesznicy powrócili do stada (czyli nawrócili się) jest powodem do radości i świętowania.
Wspólny posiłek ma w Biblii często znaczenie biesiady mesjańskiej (por. n.p. Izajasza 25,6; Ew. Mateusza 22,2; Ew. Łukasza 14,15; Ks. Apokalipsa 3,20; 19,7-9). To znaczy, że przyszłość na nowej ziemi, kiedy wierzący będą wiecznie żyli z Jezusem, jest symbolizowana przez wspólną biesiadę.
Kiedy grzesznik się nawróci i stanie się częścią Kościoła, częścią ludu Bożego, jest to powód do wielkiego świętowania.
To także wezwanie dla nas: radujemy się, kiedy grzesznicy zostają dołączeni do naszego Kościoła i chwalmy naszego Boga za to!

2012-04-16

Wielka uczta

Ew. wg Łukasza 14,15-24

15 Gdy to usłyszał jeden ze współbiesadników, powiedział do Niego: Szczęśliwy ten, kto będzie jadł chleb w Królestwie Boga. 16 Jezus mu odpowiadał: Pewien człowiek urządził wielką ucztę i zaprosił wielu. 17 W porze uczty posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: Chodźcie, bo już wszystko gotowy.
18 Ale wszyscy zaczęli się podobnie wymawiać. Pierwszy odpowiedział: Zakupiłem pole i muszę pójść je obejrzeć. Przyjmij, proszę, moje wytłumaczenie. 19 Drugi zaś powiedział: Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować. Przyjmij, proszę, moje wytłumaczenie. 20 Inny oświadczył: Ożeniłem się i dlatego nie mogę przyjść.
21 Sługa powrócił i powiedział to swojemu panu. Wtedy gospodarz rozgniewał się, nakazał mu wyjść niezwłocznie na place i ulice miasta i przyprowadzić biednych, Kaleckich, niewidomych i ułomnych.
22 Potem sługa oznajmił: Panie, zrobiłem, jak nakazałeś i jeszcze są wolne miejsca. 23 Wówczas pan powiedział do swojego sługi: Wyjdź na drogi i ścieżki i przymuszaj innych do przyjścia, aby został zapełniony mój dom.
24 Mówię wam bowiem, że nikt z tych zaproszonych nie skosztuje mojej uczty.



Kontekst
W Ew. Łukasza 14,1-14 czytamy o tym, że Jezus został zaproszony do domu pewnego faryzeusza na ucztę/posiłek. W związku z tym powstaje dyskusja na temat zachowania się w takich sytuacjach.
Wspólne spożywanie posiłków jest niezwykle ważne w kulturze Bliskiego Wschodu. Ważne jest z kim się je i jakie miejsce zajmuje się przy stole.

Zwyczajem było, że zaproszeni goście przynosili dary/upominki dla gospodarza (por. Izajasza 18,7; 60,4-7, Psalm 96,8). Tu jednak uczta jest bezpłatna, niezobowiązująca, uczestnicy nie muszą przynosić darów.

Jezus mówi dość ostro o tym, jak zachować się wobec innych w kontekście zaproszenia. Jeden ze współbiesiadników reaguje, mówiąc: szczęśliwy ten, kto będzie jadł chleb w Królestwie Boga.
Jeść chleb  to klasyczny idiom oznaczający jedzenie posiłku ogólnie.
Jezus reaguje na to, opowiadając przypowieść, posiadającą dość szokujący przebieg.

Uczta Mesjańska
Tu podobnie jak w wielu innych miejscach w Biblii, uczta, w szczególności Uczta Mesjańska, jest symbolem zbawienia. W Starym Testamencie Święta uczta z Bogiem to ważny temat.

Najważniejszym tekstem w Biblii, będącym tłem do omawianego tekstu jest Izajasz 25,6-9.
W księdze Izajasza zbawienie przedstawione zostało jako wielka uczta, która będzie udziałem wszystkich ludów. Bóg zniszczy (dosłownie połknie) zasłony, oddzielające pogan od Izraela, tak, aby poganie mogli również wziąć udział w uczcie.

W czasach przed Jezusem temat uczty mesjańskiej został rozwinięty w teologii żydowskiej. Żydzi rozumieli, że uczta będzie miała miejsce wtedy, kiedy Mesjasz przyjdzie. Jednak dla Żydów idea, że poganie będą uczestniczyć w tejże uczcie uległa kompletnie zanikowi, ze względu na coraz wyraźniejszy ekskluzywizm pojawiający się w mentalności żydowskiej. W Księdze Henocha, będącej wprawdzie nie włączoną do Biblii, ale mimo to bardzo ważną dla żydowskiej teologii I wieku n.e., znajdujemy opis podobny do opisanej w Księdze Izajasza uczty mesjańskiej, ale z tą różnicą, że poganie zostali już wyłączeni, podobnie zresztą jak w żydowskim komentarzu do Izajasza (Targum).

W Qumran znalezione zostały teksty, napisane w kręgach wspólnoty esseńskiej (ważne ugrupowanie żydowskie w I wieku n.e.), opisujące przyjście Mesjasza, który będzie zasiadał ze sprawiedliwymi i dobrymi, z tymi, którzy są doskonali. Tekst informuje dokładnie w której kolejności ludzie powinni zasiadać do stołu, którzy członkowie społeczeństwa mogą siedzieć najbliższej Mesjasza. Tu nie ma miejsca nawet dla Żydów chorych, niewidomych, okaleczonych, niepełnosprawnych, są oni zupełnie wykluczeni z uczty z Mesjaszem.
W końcu tylko ci najlepsi i najbardziej perfekcyjni Żydzi mogą z Nim przebywać.
Wizja którą Izajasz otrzymał od Boga, wizja uczty urządzonej przez Niego dla wszystkich ludów, wizja Boga pragnącego przebywać nie tylko z Żydami, ale ze wszystkimi ludźmi, kompletnie zanikła, przekształcając się w bardzo wąski ekskluzywizm żydowski.

W tymże kontekście należy rozumieć to, co powiedział faryzeusz w wersecie 15.
Trochę wcześniej w tejże Ewangelii dowiadujemy się dokładnie co Jezus sądził o takim sposobie myślenia (Ew. Łukasza 13,26-29; 14, 7-14).

Przypowieść
Jezus opowiada przypowieść o pewnym bogatym i wpływowym człowieku, który urządza królewską ucztę.

Na Bliskim Wschodzie zaproszenie dwukrotne, czyli dwukrotnie wypowiedziane, było normalnym zwyczajem, w wielu miejscach obowiązującym aż do dzisiaj.
Gospodarz przygotowuje posiłek na podstawie ilości gości. Ówcześni ludzie nie posiadali jeszcze lodówek, dlatego istotnym było dokładnie znać ilość gości, od tej ilości zależało ile i które zwierzęta miałyby zostać zabite i przyrządzone na ucztę.
Pierwsze zaproszenie otrzymywało się zazwyczaj dzień wcześniej.
Jeżeli ktoś przyjął zaproszenie, to miał obowiązek przyjść na ucztę. Późniejsza odmowa oznaczała ogromną obrazę gospodarza i skandal.

Uczty odgrywały istotną funkcję społeczną. Posiadany status społeczny, decydował o tym, czy ktoś zostanie zaproszony, czy raczej nie, oraz o miejscu zajmowanym przy stole (blisko lub daleko od gospodarza). Zaproszenie funkcjonowało w ten sposób jako publiczne potwierdzenie statusu społecznego i było ważne dla elit.

Na Bliskim Wschodzie i w całym Imperium Rzymskim raczej nic nie otrzymywało się za darmo. Oczekiwano od zaproszonych gości, że oni w zamian krótko potem też zaproszą gospodarza. Była to nie tylko wymiana rozumiana materialnie, ale przede wszystkim socjalnie. W ten sposób utrzymywano kontakty i relacje oraz status społeczny.

W takiej sytuacji zaproszenie biedniejszych lub ludzi z niższych warstw społecznych mogło nawet zagrozić statusowi społecznemu gospodarza. Biedny bowiem nigdy nie będzie w stanie za zaproszenie odpłacić, czy odwdzięczyć się.

Po pierwszym zaproszeniu gospodarz zaczynał już przygotowywać ucztę i w momencie kiedy była gotowa, wysyłał sługę, który jeszcze raz ponawiając zaproszenie „zbierał gości”, mówiąc: chodźcie, bo już wszystko gotowe.
Grecki wyraz tłumaczony jako chodźcie (w. 17) oznacza właściwie: kontynuuj przychodzenie.

Teraz nagle opowieść rozwija się w innym, szokującym kierunku. Nagle wszyscy znajdują jakieś wymówki i nie chcą przyjść. To niesłychany skandal, szczególnie dlatego, że wymówki są ewidentnym kłamstwem.
Uczty miały miejsce wieczorem, niedługo przez zmierzchem. Było wiadomym, że nikt w tym momencie nie zaczyna jakiejkolwiek pracy czy działalności, jak obejrzenie pola lub oranie.

Goście odmawiają przyjścia
Pierwszy człowiek kupił pole i twierdzi, że musi je koniecznie obejrzeć.
Nikt na Bliskim Wschodzie nie kupowałby pola, bez wcześniejszego dokładnego go obejrzenia. Zazwyczaj każdy szczegół dotyczący pola (każde drzewo, skała, źródło) zostaje bardzo dokładnie opisane w umowie kupna, aby było niewątpliwie jasnym, co zostało kupione, a co nie.
Nikt by nie uwierzył, że ktoś kupił pole, a dopiero po fakcie kupna musi je obejrzeć. Było to ewidentne kłamstwo, obrażające gospodarza, co oznaczało w społeczeństwie izraelskim wielki skandal.

Współczesny przykład: ktoś odmawia w ostatniej chwili przyjścia na ekskluzywny obiad z burmistrzem, na który został uprzednio przez niego zaproszonym, ponieważ twierdzi, że telefoniczne kupił dom, i musi go teraz obejrzeć. Zapewne nikt nie zrobiłby tego i nikt też w to nie uwierzyłby.

Człowiek z przypowieści mógłby wymyślić lepszy argument, wymówkę. Jego kłamstwo udowadnia, że chciał celowo obrazić gospodarza. Powiedział wprost, że jego pole jest dla niego ważniejsze niż relacja z gospodarzem.

Drugi człowiek także kłamie.
Woły sprzedaje się na Bliskim Wschodzie w dwojaki sposób. Albo sprzedaje się je na targu, gdzie obok, na jakimś kawałku ziemi, zainteresowani mogą je przetestować. Można też je sprzedać bezpośrednio na swoim polu. Rolnik ogłasza, że chce je sprzedać, i że w danym dniu będzie - używając ich - orał swoje pole. W wioskach wiadomości szybko się rozchodzą, a więc zainteresowani mogą przyjść i obejrzeć woły przy pracy.
Sprawdzanie wołów odbywa się przed zakupem. Nikt nie kupiłby pary wołów bez uprzedniego ich sprawdzenia.
To było jeszcze bardziej obraźliwe. Ziemia bowiem była uważana za świętą, ale niektóre ze zwierzęt były uznane za nieczyste. Ten człowiek przez swoją odmowę powiedział, że jego zwierzę jest dla niego ważniejsze, niż utrzymanie kontaktu z gospodarzem.

Współczesny przykład: Ktoś mówi do żony: „przyjadę dzisiaj później do domu, ponieważ kupiłem przez internet pięć używanych samochodów, i muszę je teraz zobaczyć i sprawdzić czy w ogóle są sprawne.” Co pomyślimy o takim człowieku - albo zwariował, albo kłamie.

Trzeci człowiek mówi, że się ożenił. Raczej nie nastąpiło to w tym dniu lub dnia  poprzedniego. Gdyby tak było, to cała wioska brałaby udział w weselu, a gospodarz nie urządziłby w tym samym dniu swej uczty, ponieważ byłaby to niechciana konkurencja między dwiema imprezami. 
Właściwie ten człowiek mówi: „wczoraj co prawda mówiłem, że przyjdę, ale dzisiaj jestem bardziej zajęty moją żoną i to jest ważniejsze niż uczta gospodarza.”
Na Bliskim Wschodzie nie mówi się w ten sposób o kobietach. Mówienie o kobietach wśród mężczyzn jest tematem tabu, nie mówi się o własnej żonie lub siostrze.
Poza tym nie ma to najmniejszego sensu. Uczta ma miejsce późnym popołudniem, więc tylko kilka godzin nie byłoby go w domu i nawet nie musiałby wyjeżdżać z miasta.
Dwaj pierwsi zaproszeni odmówili, ale chociaż poprosili o wybaczenie, a ten nawet tego nie zrobił. Bez wątpliwości jego odpowiedź jest po prostu bezczelna.

Reakcja gospodarza
Gospodarz jest wściekły, co jest naturalne, gdyż został publicznie obrażony i poniżony. 
Elitarni goście odrzucili gospodarza, obrażając i poniżając go w bezczelny sposób. Być może myśleli, że teraz bez nich uczta i tak się nie odbędzie. Mylili się jednak. Teraz sługa otrzymuje polecenie, aby zaprosić innych, mianowicie zwykłych ludzi z ulicy, ludzi z niższych warstw społecznych.
   
Tych, których wspólnota z Qumran wyraźnie wykluczyłaby z uczty Mesjasza, sam Mesjasz Jezus zaprasza. Są to grzesznicy i inni, z którymi Jezus przebywa.
Ci biedni zostali zaproszeni. Musiał być to szok dla nich. Oni nie należą do odpowiedniego stanu społecznego, w żaden sposób nie zasłużyli na takie zaproszenie, w żaden sposób nie będą w stanie odpłacić na nie, nie są w stanie w zamian zaprosić gospodarza na ucztę.
Mimo to gospodarz chce ich zaprosić. To jest jego łaska.
Przypowieść w tym momencie przypomina przypowieść o synu marnotrawnym (Ew. wg Łukasza 15,11-32).

Na ucztę przybywają więc biedni i chorzy goście z miasta, będący wprawdzie częścią społeczeństwa, ale stanowiący jego najniższą część. Nadal jednak jest wiele miejsc wolnych, a gospodarz chce, żeby dom był pełny.
Teraz sługa otrzymuje polecenie szukania gości poza miastem i w wioskach, na głównych drogach i na małych ścieżkach miedzy polami, czyli ludzi spoza społeczeństwa gospodarza, kompletnie mu nie znanych, obcych.
Większość komentatorów uważa, że to symbolizuje gości wywodzących się z pogan, spoza ludu Izraela.

Czytamy o tym, ze sługa rzeczywiście szedł szukając ludzi na ulicach i placach, i przyszli, ale ciekawym jest, że to ostatnie polecenie, aby wyjść na drogi, nie zostaje w tej przypowieści wykonane. Zakończenie pozostaje otwarte.
Sytuacja z przypowieści przypomina sytuacje Jezusa, głoszącego Królestwo Boże, odrzuconego przez elity narodu (faryzeuszów i innych), przebywającego z ludźmi z niższych warstw społecznych, z chorymi, z grzesznikami. Ale Jezus sam tylko sporadycznie głosił poganom.
Już w Starym Testamencie można zauważyć szerszą perspektywę, niewątpliwym jest, że Bóg chce zbawić nie tylko Izrael, ale cały świat, ale to dopiero uczniowie Jezusa pójdą  dalej w świat i będą głosić systematycznie poganom.

Na Bliskim Wschodzie należy odmówić na niespodziewane zaproszenie, szczególnie jeśli sam należysz do niżej warstwy społecznej niż gospodarz. Zapraszający powinien ‘wymusić’ na tej osobie, aby przyjęła zaproszenie.
Kiedy Jezus w Emaus udawał, że chce iść dalej, uczniowie nalegają na Niego, aby wszedł z nimi do ich domu. Tam w tekście używany został tenże sam wyraz, oznaczający wymusić, mocno nalegać (Ew. Łukasza 24,28-29).
Wymusić nie oznacza tu zabrać kogoś wbrew jego woli, lecz raczej mocne przekonanie, naleganie, wzięcie kogoś za rękę.
Naleganie jest niezbędne, ponieważ ludzie ci na ulicach i na drogach raczej nie uwierzą, że zostali zaproszeni. Raczej pomyślą, że to pomyłka, bo nie jest to przecież w zwyczaju, aby bogaty człowiek z elity zapraszał zwykłych, biedniejszych ludzi na ucztę.

To jest łaska. To wydaje się nie do wiary. Jak to może być prawdą dla mnie? Dlaczego ja zostałem zaproszony? Przecież nie znam Go, a zresztą nie zasłużyłem.

Dom powinien być pełny.
Zaproszeni nie chcieli przyjść odrzucając zaproszenie, ale bez nich uczta może się odbyć, i to nie tylko w nielicznym gronie, nie, dom jest pełny.
Bóg chce mieć pełny dom. W całej Biblii widzimy, jak Bóg działa, aby zgromadzić swój lud.

Jak rozumieli to pierwsi słuchacze
Jezus powiedział tą przypowieść na uczcie w domu faryzeusza. Słuchacze z pewnością zrozumieli jej teologiczne znaczenie. Jan Chrzciciel głosił, że nadejdzie Mesjasz, Jezus głosił, że Królestwo Boże już się zaczęło. Jezus był postrzegany jako Mesjasz. 
Żydzi, szczególnie liderzy, faryzeusze, gorliwie oczekiwali Królestwa Bożego i Mesjasza. Jezus mówi im teraz, że jeżeli chcą jeść chleb w Królestwie Bożym, muszą jeść chleb z Nim, czyli muszą Go akceptować.
Faryzeusze mają wiele wymówek: Jezus nie przestrzega szabatu, przebywa z grzesznikami, nawet spożywa z nimi posiłki, co dla faryzeuszy było rzeczą straszną, ponieważ jedzenie z grzesznikami czyniło nieczystym. Nie chcą więc należeć do Niego.
Jezus w tej przypowieści mówi do faryzeuszy, że w momencie, kiedy odrzucają Go, odrzucają nie tylko zbawienie, nie tylko ucztę mesjańską, którą Bóg sam urządził, ale odrzucają też samego Boga.

Musimy jeszcze pamiętać o tym, że przypowieść to nie alegoria.
Bóg jest gospodarzem, ale biedni nie są jakimś alternatywnym drugim wyborem, po odrzuceniu zaproszenia przez elity.

Zakończenie
Jezus mówi w ostry sposób (por. Ew. Łukasza 15,7. 10; 18,6.14). Mówi, że ten, kto chce jeść w Królestwie, powinien zaakceptować zaproszenie.
Nikt nie może wejść do Królestwa, jak tylko przez zaproszenie przez Boga. I nikt nie zostaje poza Królestwem, jak tylko przez własne odrzucenie zaproszenia.
Proklamacja, głoszenie Królestwa Bożego, oznacza wezwanie i wyzwanie, aby reagować na zaproszenie, które daje sam Bóg.
Jest to zaproszenie łaski. Nie możemy przyjąć zaproszenia i przyjść na własnych warunkach, na swój własny sposób. Bóg, który zaprasza, stawia też warunki.
Istnieją przeszkody, aby przyjść. Dla ludzi w przypowieści przeszkodami były majątki i rodziny.

Łaska jest bezpłatna, ale też nie jest tania.
Pośród przypowieści o łasce (wielka uczta, zaginiona owca, marnotrawny syn) znaleźć można tekst o kosztach uczniostwa (14,25-35).
W Ew. Mateusza zaproszenie też jest bezpłatne, ale pojawiają się warunki, mianowicie odpowiednie ubranie (Mat. 22,11-14).

Jezus mówi, mesjańska uczta już się zaczęła. Przyjmij zaproszenie i przyjdź. Jeżeli nie, to i bez ciebie uczta też się odbędzie.